Na progu katastrofy
Ceny rosną z dnia na dzień a tymczasem rząd bezrefleksyjnie rozdaje garściami pieniądze nie mające pokrycia w realnych dobrach aby zaskarbić sobie poparcie społeczne na przyszłe wybory. Rynki finansowe negatywnie oceniają taką politykę gospodarczą więc kapitał ucieka z Polski, wyprzedając złotego, akcje i obligacje.
Polska w swojej polityce ekonomicznej wyróżnia się negatywnie na tle innych krajów, co ma przełożenie na postrzeganie przez kapitał zagraniczny. Spada tempo wzrostu gospodarczego, bankrutują firmy i rośnie niezadowolenie społeczne.
Ekspansywna polityka fiskalna polegająca na rozdawnictwie pieniędzy generuje wzrost inflacji. To tak, jak gaszenie ognia benzyną. We wrześniu br. wskaźnik inflacji konsumenckiej wyniósł 17,2%. Natomiast inflacja bazowa wzrosła do 10,7%, co oznacza, że drożeje już wszystko a większość czynników powodujących wzrost cen jest w kraju. Ujemne realne stopy procentowe (stopy procentowe minus inflacja konsumencka) są już dwucyfrowe. Złoty od początku tego roku stracił 17% w stosunku do dolara i 4% wobec euro. Drożeje więc import, co sprzyja wzrostowi inflacji.
Aby sfinansować transfery socjalne rząd zadłuża państwo, niestety na coraz wyższy procent. Rosnący dług rodzi ryzyko, że polskie finanse publiczne wpadną w pętlę zadłużenia. Zadłużenie sektora instytucji rządowych i samorządowych, stanowiące jeden z elementów kryterium fiskalnego z Maastricht, wyniosło na koniec I półrocza br. 1,45 bln zł, co oznacza wzrost o 43 mld zł (+3%) w porównaniu z końcem ubiegłego roku. Obsługa długu publicznego staje się coraz bardziej kosztowna. W budżecie na 2023 rok przewidziano na ten cel 66 mld zł. Jednak biorąc po uwagę sposób zarządzania gospodarką i bankiem centralnym ta kwota wydaje się niedoszacowana.
Znaczną część wydatków rządowych wypchnięto poza budżet i tym samym kontrolę parlamentu. Mowa o kwocie 422 mld zł, dziesięć razy większej niż w 2015 roku, stanowiącej 13% PKB. Pandemią przestano się już interesować a ludzie mają się sami leczyć w domu. Więc obecnie fundusz przeciwdziałania COVID-19 w państwowym Banku Gospodarstwa Krajowego służy do finansowania takich wydatków, jak: polski ład, tarcze antyinflacyjne, dopłaty do węgla, dodatki mieszkaniowe, budowa lokalnej infrastruktury etc.
Zaplanowany w projekcie ustawy budżetowej na przyszły rok deficyt budżetowy w kwocie 68 mld zł jest fikcją, biorąc pod uwagę stan polskiej gospodarki i finansów publicznych. Uwzględniając wszystkie zadania należące do państwa rzeczywisty deficyt wyniesie 206 mld zł – szacuje członek Rady Polityki Pieniężnej, Ludwik Kotecki.
Rośnie awersja inwestorów do polskich akcji i obligacji. Od początku tego roku indeks największych i najpłynniejszych spółek WIG20 notowanych na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie stracił 38%. Przyspiesza wyprzedaż polskich obligacji skarbowych, co powoduje spadek ich cen i w konsekwencji wzrost rentowności. A to oznacza wzrost ryzyka niewypłacalności naszego kraju. W ubiegłym tygodniu załamanie jeszcze się pogłębiło i rentowność 10-letnich obligacji skarbowych osiągnęła poziom 9%. Przyczyniła się do tego w znacznej mierze decyzja RPP o pozostawieniu stóp procentowych na niezmienionym poziomie. Jeżeli inne kraje podwyższają stopy procentowe, to Polska pozostaje osamotniona w polityce monetarnej. Taka postawa jest traktowana przez światowy rynek, jako brak determinacji w walce z inflacją. Jeżeli w górę idą rentowności obligacji to rząd polski jest zmuszony pożyczać pieniądze oferując wyższe oprocentowanie. Jak Polskę postrzegają inwestorzy świadczą notowania instrumentów finansowych CDS wystawione na 5-letnie obligacje skarbowe. Są one o 184% wyższe niż w październiku 2021 roku z znajdują się na poziomie 151 pkt. Należy dodać, że notowania CDS na polski dług są niewiele lepsze niż tych, wystawionych na grecki dług. Więcej o CDS: tutaj
Jak widać Polska w bolesny sposób doświadcza postępowania elit władzy wbrew zasadom ekonomii. Inwestorzy dostrzegają i obawiają się, że polityczni decydenci na dobre zrezygnowali z walki z inflacją i skupili się na własnych interesach aby za wszelką cenę podczas zbliżających się wyborów nie oddać raz zdobytej władzy. Pieniądz, jakim bezrefleksyjnie szafuje rząd nigdy nie zastąpi złota, którego ponadczasową wartość doceniamy szczególnie w trudnych czasach. One już nadchodzą a my jesteśmy na progu katastrofy.
