Złoto w pandemii
Pandemia COVID-19 spowodowała wielki kryzys ekonomiczny i humanitarny na całym świecie. W efekcie wiele społeczeństw zwróciło się ku aktywom uważanym za bezpieczną przystań.
Ogólnoświatowy kryzys spowodowany pandemią wywołaną przez koronawirusa SARS-CoV-2 przyczynił się do wzrostu zainteresowania inwestycjami w aktywa, które mogą ochronić realną wartość majątku w trudnych czasach. Do takich aktywów należy złoto i srebro.
Jak podała Światowa Rada Złota (World Gold Council) w 2020 roku światowy popyt na złoto fizyczne w postaci sztabek, monet i medalionów był o 3% wyższy niż w roku poprzedzającym i wyniósł 896,1 ton. Jednak różnice między wzrostem popytu w poszczególnych regionach świata były znaczące a w niektórych krajach popyt zmniejszył się.
W Europie odnotowano w 2020 roku wzrost inwestycji w złoto fizyczne o 67% w porównaniu z poprzednim rokiem. Liderem popytu były Niemcy, gdzie kupiono 162 tony złota - o 82% więcej niż w 2019 roku. Oznacza to popyt per capita na poziomie 2 gram wobec 1,1 gram rok wcześniej. W Austrii inwestycje w złoto wzrosły o 85%, w Szwajcarii o 44% a w Wielkiej Brytanii o 37%. Złotem zainteresowali się również Francuzi, kupując w ubiegłym roku 4 tony kruszcu wobec 0,3 tony rok wcześniej. Są to dalej inwestycje marginalne, jak na 67-milionowy kraj. O 37% wzrosły inwestycje w Federacji Rosyjskiej. Jednak 5 ton (0,034 gram per capita) ubiegłorocznych zakupów złota przez Rosjan nie wiele wnosi do globalnego popytu. Szacuje się, że w minionej dekadzie w Polsce sprzedawano rocznie średnio ok. 5 ton złota. W ubiegłym roku popyt mógł wzrosnąć do 8 ton. To w dalszym ciągu niewiele, jak na możliwości finansowe Polaków. Jest to w znacznej mierze skutek braku dostatecznej wiedzy o alternatywnych możliwościach lokowania oszczędności.
Jak inwestowano na Bliskim Wschodzie? W Turcji zakupy inwestycyjne złota w pandemicznej rzeczywistości wzrosły o około 130%, co daje na mieszkańca 1,5 gram wobec 0,64 gram w 2019 roku. Średni popyt per capita za lata 2010-2019 wyniósł w tym kraju 0,61 gram. Natomiast w boleśnie dotkniętym pandemią Iranie zainteresowanie złotem spadło o 7%.
W Indiach popyt na złote sztabki, monety i medaliony obniżył się w ubiegłym roku o 11%. Większe spadki zakupów inwestycyjnych miały miejsce w takich krajach jak: Pakistan - o 16%, Wietnam - o 25% i Malezja - o 27%. W Chińskiej Republice Ludowej popyt na królewski metal zmniejszył się o 6%. Inaczej podczas pandemii zachowali się mieszkańcy Hong Kongu, gdzie w ubiegłym roku zakupy złotych sztabek i monet podwoiły się wobec 2019 roku, osiągając poziom 0,33 gram na mieszkańca. Wzrost popytu odnotowano również na Tajwanie – o 25% i Indonezji - o 18%. Natomiast Japończycy dalej wyprzedawali złoto, jednak w wolniejszym tempie niż w 2019 roku. Potrzebę zabezpieczenia przed kryzysem doceniono też za Oceanem. W Stanach Zjednoczonych kupiono w ubiegłym roku około trzy razy więcej złota w celu inwestycyjnym niż w 2019 roku, w efekcie czego na każdego mieszkańca przypadało 0,2 gram kruszcu, wobec 0,06 gram rok wcześniej. Średni roczny popyt z poprzednich 10 lat wyniósł 0,18 gram. Podobnie postąpili mieszkańcy Kanady, gdzie ubiegłoroczne inwestycje w złoto per capita wzrosły z 0,078 gram do 0,2 gram. Udział w popycie globalnym krajów Ameryki Południowej i Środkowej był marginalny. W rezultacie w 2020 roku popyt na złoto w obu Amerykach wzrósł o 206%.
Zachowania inwestycyjne ludności w czasie kryzysu pandemicznego pokazały różne sposoby postrzegania złota w trudnych czasach. W Europie i Ameryce Północnej a także niektórych krajach azjatyckich, gdzie w przeszłości na mentalność ludzi miały wpływ kraje Zachodu, częściej postrzega się złoto, jako bezpieczną przystań. Nie bez znaczenia jest też rozporządzalny dochód mieszkańców danego kraju. W Indiach, Chinach czy Federacji Rosyjskiej jest on statystycznie niski, więc zdecydowana większość społeczeństwa nie dysponuje wolnymi środkami pozwalającymi na inwestycje w metale szlachetne. Tylko lepiej sytuowani ludzie mogą pozwolić sobie na zabezpieczenie majątku lokując kapitał w złoto. To potwierdza tezę, że każdy kryzys najdotkliwiej uderza w biednych ludzi.