Druga fala pandemii, wybory w USA – co dalej z cenami złota?
Jesień na rynkach finansowych jest niezmiernie interesująca. We wtorek wybory w Stanach Zjednoczonych, do tego oczekiwania dotyczące uchwalenia pakietu fiskalnego w USA oraz niekończąca się saga - czyli brexit. Dodatkowo w ostatnim czasie pojawiło się nowe, ale tak naprawdę stare zagrożenie, czyli druga fala pandemii Covid-19. Koronawirus dotyka obecnie ze zdwojoną siłą Stary Kontynent. Wszystko to razem może spowodować, że inwestorzy zrezygnują z zakupów ryzykownych aktywów (akcje, kontrakty futures), a ponownie do głosu dojdą inwestycje o większym poziomie bezpieczeństwa. Czy zaczyna się złota era metali szlachetnych?
Wybory w USA – czas podwyższonej zmienności
Joe Biden obecnie prowadzi w sondażach przedwyborczych. Jego przewaga nad Donaldem Trumpem to ok. 8 pkt. procentowych. W ostatnim czasie obecny prezydent USA nadrabia zaległości, ale i tak wygrana Bidena jest bardziej prawdopodobna. W przypadku realizacji takiego scenariusza pierwsza reakcja rynków powinna być pozytywna. Oznacza to wzrost indeksów giełdowych oraz spadek wartości dolara amerykańskiego. W ostatnim czasie „zielony” jest traktowany jako bezpieczna przystań. Podczas wiosennych zawirowań (krach związany z pierwszą falą), to właśnie USD w pierwszym momencie stał się głównym beneficjentem. Wypadkową wygranej Bidena i deprecjacji dolara z dużym prawdopodobieństwem będzie wzrost wartości złota. Jest ono bowiem odwrotnie skorelowane z walutą amerykańską. Jeśli dodatkowo partia Demokratów obejmie przewagę w Senacie, to jest szansa, że dolar straci jeszcze mocniej. „Błękitna fala” może spowodować, że uchwalony po wyborach pakiet fiskalny będzie większy. To dobra informacja dla Wall Street, gorsza dla USD.
Wyniki sondażowe uśrednione, linia niebieska Joe Biden, linia czerwona Donald Trump, źródło: Real Clear Politics
Polityka FED głównym argumentem dla dalszych wzrostów złota
Prowadzona przez FED od początku pandemii bardzo luźna polityka monetarna w połączeniu z polityką fiskalną spowoduje, że dalej będziemy obserwować wzrost aktywów Rezerwy Federalnej. To pozytywne środowisko fundamentalne dla kontynuacji wzrostu cen metalu szlachetnego. Zauważmy, że gospodarka amerykańska cały czas się zadłuża. Dodatkowo negatywnie na zadłużenie USA wpływają obecne mniejsze dochody rodzimych firm oraz gospodarstw domowych. Podkreślmy, że FED nie zamierza redukować inflacji (bazowa jest na poziomie 1,7 proc.), gdy ta przekroczy przyjęty cel. Przy niskim oprocentowaniu dziesięcioletnich papierów dłużnych USA, które wynosi ok. 0,87 proc., finalnie tracimy na inwestycji w obligacje. To kolejny argument za długoterminowym trzymaniem fizycznego złota w portfelu.
Obecna polityka monetarna i fiskalna w Stanach Zjednoczonych w długim terminie może skutkować skokowym wzrostem oczekiwań inflacyjnych. W ekstremalnym przypadku inflacja może wymknąć się spod kontroli rządzących. Skutki hiperinflacji mogą być opłakane.
Narastające obawy w Europie
Jesteśmy przyzwyczajeni, że drogą FED od dłuższego czasu kroczą inne banki centralne. W ostatnich dniach jeszcze łagodniejszą retorykę zaprezentował Europejski Bank Centralny. Co prawda w trzecim kwartale w całej strefie euro dynamika odbicia koniunktury (12,7 proc. kw/kw) była większa od założeń decydentów EBC. Te dane to jednak już historia. Rynek za chwilę o nich zapomni. Narastające obecnie napięcie związane z liczbą nowych zakażeń powoduje, że kolejne kraje zwiększają restrykcje. Można powiedzieć, że sytuacja epidemiczna staje się coraz bardziej niepokojąca. Hiszpania, Francja czy Niemcy wprowadzają kolejne obostrzenia.
Dzienna liczba nowych zachorowań na świecie, źródło John Hopkins University.
Na konferencji po październikowym posiedzeniu Christine Lagarde potwierdziła, że bank w grudniu oceni perspektywy i prawdopodobnie poluzuje politykę monetarną. Najpewniej zostanie rozszerzony skup aktywów, choć obniżenia stóp procentowych nie można całkowicie wykluczyć. Członkowie EBC dostrzegli ryzyka dla wzrostu gospodarczego w najbliższej przyszłości. Widzimy, że decyzje głównych banków centralnych idą od dłuższego czasu w tym samym kierunku. Globalna tendencja ultra luźnej polityki monetarnej oraz niepewność i strach inwestorów przed skutkami kolejnej fali pandemii, powinny wspierać ceny złota w kolejnych miesiącach.
Wykres prawdę Ci powie
Złoto od dołka pandemicznego krachu pierwszej fali pandemii dynamicznie wzrosło. Z poziomu 1455 dolarów notowania w kilka miesięcy zdołały wzbić się ponad historyczne szczyty i przekroczyć okrągły poziom 2000 USD. Od 10 sierpnia br. obserwujemy spadki. Niespełna trzymiesięczny ruch na południe nadal należy traktować jedynie jako korektę spadkową, która zredukowała cenę o niespełna 11 proc. To normlane zjawisko. Rynek po dynamicznych ruchach w górę naturalnie potrzebuje odpoczynku i wytchnienia. Wielkość spadków nie przekroczyła tych z wiosny bieżącego roku, zatem poziom „overbalance” zostaje zachowany. Korekta przyjęła kształt chorągiewki – klasycznej formacji kontynuacji trendu. Spadła również zmienność notowań, a do jej wzrostów powinno dojść po pokonaniu przez cenę górnej linii wspomnianej formacji cenowej.
Notowania kontraktu na złoto, luty – listopad 2020, źródło: tradingviwe.com