Panaceum na inflację
Obecnie żyjemy w bardzo trudnych czasach. Nęka nas pandemia i inflacja a za miedzą jest realne zagrożenie konfliktem wojennym.
Polityka niskich stóp procentowych prowadzona przez banki centralne na świecie w celu podtrzymania gospodarki w obliczu pandemii przyniosła niespotykane od lat wzrosty inflacji. Na to nałożyły się wzrosty cen energii elektrycznej, ropy naftowej i gazu a także innych surowców. W styczniu 2022 roku inflacja w Polsce wyniosła 9,2% i byłaby jeszcze wyższa, gdyby nie tarcza antyinflacyjna, która nieco zmniejszyła tempo wzrostu cen. Tylko na jak długo? Niewykluczone, że wkrótce zobaczymy dwucyfrowy wzrost CPI. Z drastycznymi wzrostami cen nie radzą sobie również nasi sąsiedzi, jak Czechy i Kraje Nadbałtyckie. Inflacja jest problemem również za Oceanem. Federalny Komitet do spraw Operacji Otwartego Rynku (odpowiednik naszej Rady Polityki Pieniężnej) doszedł wreszcie do wniosku, że podwyżka stóp procentowych może być wkrótce konieczna w Stanach Zjednoczonych. Ponadto przewiduje się zakończenie skupu aktywów. Na razie nie wiadomo, kiedy zostaną podjęte decyzje w tym zakresie. Praktykowane w wielu krajach działania pomocowe wiążące się z wprowadzaniem na rynek pieniędzy nie mających pokrycia w produkcji i usługach nie usuwają przyczyn inflacji ale ją z czasem podsycą. Taka nieracjonalna polityka pieniężna nie byłaby możliwa, gdyby pieniądze miały oparcie w złocie. Niestety standard złota zakończył się pół wieku temu. Jego przywrócenie mogłoby zapobiec wielu problemom ekonomicznym współczesnego świata. Nie jest to jednak na rękę współczesnej finansjerze i politykom.
Polskie społeczeństwo czeka w tym roku kilka finansowych ciosów. Drastycznie wzrosną wydatki na utrzymanie mieszkania z powodu podwyżek cen energii elektrycznej, gazu, ogrzewania, czynszów i opłat komunalnych. Ponadto boleśnie uderzy nas dalszy wzrost cen żywności i usług. Średnia inflacja może kształtować się na poziomie 8%.
Rozczarowanie czeka kredytobiorców. Wielu Polaków już odczuwa wzrost rat kredytowych, będący skutkiem podwyżek stóp procentowych. Podstawowa stopa procentowa wzrosła w ciągu ostatnich 5 miesięcy z 0,1% do 2,75% a Rada Polityki Pieniężnej nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Bank Goldman Sachs przewiduje, że stopy procentowe w Polsce wzrosną do poziomu 5%.
Wielkim zagrożeniem dla budżetów gospodarstw domowych płynącym z wysokiej inflacji jest spadek siły nabywczej wynagrodzeń i realnej wartości oszczędności. Przy obecnej dynamice cen konsumpcyjnych tracimy w ciągu roku bezpowrotnie jedną pensję.
Wydatki gospodarstw domowych rosną ale nie nadążają za nimi dochody, więc luka między nimi będzie się powiększać. W konsekwencji rośnie ryzyko załamania się wielu domowych budżetów.
Inflację mógłby osłabić wzrost oszczędności. Jednak oprocentowanie lokat jest znikome, więc taki sposób zarządzania finansami przy obecnej inflacji przyniósłby stratę. Znaczny strumień pieniędzy idzie więc na zakup nieruchomości, niejednokrotnie dofinansowywany kredytem hipotecznym. Tymczasem rośnie WIBOR i w efekcie oprocentowanie zadłużenia. Od października ubiegłego roku kredyty mieszkaniowe zdrożały już o ponad 30%, a na tym podwyżki się nie skończą. Rodzą się pytania o wypłacalność kredytobiorców, którzy beztrosko zadłużali się przy niskich stopach procentowych, wierząc retoryce Prezesa NBP, z której wynikało, że inflacja jest przejściowa, więc nie ma potrzeby podnoszenia kosztu pieniądza. Teraz retoryka się zmieniła. Szykuje się nam powtórka z kredytów frankowych, tym razem na polskiej walucie.
Jak nie dać się inflacji? Rozsądnym rozwiązaniem jest ulokowanie wolnych środków w dobra, których wartość nie przemija. Do takich należy złoto. Najwygodniejszą formą inwestowania w kruszec jest zakup sztabek i monet. Nie wymagają one zabiegów i wydatków związanych z ich posiadaniem, jak ma to miejsce w przypadku nieruchomości. Taki majątek może być dowolnie długo przechowywany a jego wartość nie będzie się zmniejszać, w przeciwieństwie do pieniądza papierowego, nie mającego wsparcia w jakimkolwiek niezniszczalnym aktywie.