Presja inflacyjna nie słabnie
Trwa zawierucha wojenna u naszych sąsiadów. Cierpią niewinni ludzie, upada gospodarka i system finansowy a inflacja zabiera ludziom owoce pracy.
Jak wynika ze wstępnego szacunku GUS w marcu br. inflacja w Polsce wyniosła 10,9% wobec 8,5% miesiąc wcześniej. Jest to najwyższy, od blisko 22 lat, odczyt wskaźnika uśrednionego wzrostu cen konsumpcyjnych w skali roku. Każdy jednak inaczej odczuwa inflację. Niektóre towary podrożały w ciągu 12 miesięcy nawet o kilkadziesiąt procent. Inflacja uderza głównie w najbiedniejszych, którzy na zaspokojenie podstawowych potrzeb, jak żywność i utrzymanie mieszkania, wydają największy procent dochodów. Dla wielu gospodarstw domowych nawet zakupy w dyskontach stały się drogie.
Kryzys inflacyjny uderza również w inne kraje. W marcu br. inflacja w strefie euro wzrosła do 7,5% z 5,9% w poprzednim miesiącu. Do państw nadbałtyckich, które w ostatnich miesiącach notowały najwyższe poziomy inflacji w Unii Europejskiej, dołączyła Holandia, która w ubiegłym miesiącu odnotowała wzrost cen o 11,9% w skali roku, najwyższy od 47 lat. Na Litwie ceny konsumpcyjne wzrosły o 15,6% rok do roku a w Estonii o 14,8%. W Stanach Zjednoczonych inflacja zbliżyła się w lutym do 8%, osiągając najwyższy poziom od 40 lat.
Perspektywy na przyszłość nie są dobre. Ankietowani przez Narodowy Bank Polski ekonomiści przewidują, że w 2022 roku średnioroczna inflacja w Polsce będzie kształtować się w przedziale od 8,5% do 11,2% a wzrost gospodarczy wyhamuje do 2,8-4,6%. Obok czynników wewnętrznych na inflację silnie oddziałują czynniki zewnętrzne, na które rząd ani bank centralny nie ma żadnego wpływu. Tocząca się na Ukrainie wojna czyni nasz region wysoce ryzykownym, co powoduje osłabienie złotego i w efekcie wzrost kosztów importu. Planowane zastąpienie surowców energetycznych w Rosji importem z innych regionów świata może przynieść kolejny impuls inflacyjny. Zakup ropy naftowej, gazu i węgla z innych regionów świata stanie się bardziej kosztowny niż z Rosji. Należy liczyć się z wyższymi kosztami transportu a także ewentualnymi zakłóceniami dostaw wywołanymi czynnikami atmosferycznymi lub lokalnymi konfliktami, czego przykładem jest niedawny atak terrorystów na rafinerię Aramco w Arabii Saudyjskiej. Do rozwiązania pozostają też kwestie polityczne, które powstały w ostatnich latach, np. w relacjach z Iranem. Należy liczyć się z tym, że w kolejce po surowce energetyczne ustawią się również inne kraje europejskie. Nie będzie łatwo w krótkim czasie zdywersyfikować źródła surowców energetycznych bez zakłóceń w funkcjonowaniu gospodarki. Dziś zadajemy sobie pytanie, ile przyjdzie płacić nam za chleb po wstrzymaniu dostaw zbóż z Rosji i Ukrainy. Czy amerykańska i brazylijska pszenica uratuje nas przed głodem?
W obecnej sytuacji trudno o optymistyczne perspektywy na przyszłość świata. Rosyjski reżim nie słabnie. Pozycja Putina jest stabilna, mimo sankcji, śmierci tysięcy żołnierzy, strat sprzętu wojskowego i coraz większej izolacji Rosji na arenie międzynarodowej. Rozwijający się kryzys mocno uderzy w jakość naszego życia. Presja inflacyjna nie słabnie, więc wysoka inflacja pozostanie z nami dłuższy czas zubożając narody. Podnoszenie stóp procentowych nie ma już istotnego wpływu na zahamowanie wzrostu cen, a tylko pogarsza sytuację zadłużonych. Rozwija się kryzys na miarę dziesięcioleci. Inflacja zabiera ludziom owoce pracy i szansę na pomyślną przyszłość. Pieniądz traci na wartości, bowiem jest oparty jedynie na zaufaniu do rządzących, które drastycznie spada. Kryzys nie osłabił jedynie zaufania do złota, które mocno się trzyma powyżej poziomu 1900 dolarów za uncję. Kto zdąży je kupić ten nie doświadczy boleśnie niedostatku, jaki niesie kryzys wywołany przez wojnę.