Banki centralne w akcji
Gospodarka spowalnia, rozwija się kryzys energetyczny a inflacja zatacza coraz szersze kręgi. Banki centralne wyszły z letargu i starają się nadrobić stracony czas.
Zapowiedź eskalacji wojny przez Putina osłabia euro i jeszcze bardziej waluty naszego regionu, w szczególności złotego. Wielki kryzys stoi już za naszymi drzwiami. W sierpniu inflacja w strefie euro wzrosła do 9,1% i była o 0,2 pkt. proc. wyższa niż miesiąc wcześniej. W pierwszej dekadzie września Europejski Bank Centralny postanowił o podniesieniu stóp procentowych. Główna stopa operacji refinansowych wzrosła o 0,75 pkt. proc. do poziomu 1,25%. Tak wysokiej podwyżki w historii EBC jeszcze nie było. W efekcie został wygenerowany impuls do wybicia kursu wspólnej waluty wobec dolara amerykańskiego ponad parytet EURUSD=1. Umocnienie euro okazało się jednak nietrwałe. Spekulanci przypomnieli sobie o pogarszającej się sytuacji ekonomicznej w Europie oraz o wojnie na Ukrainie i kurs EURUSD powrócił poniżej 1.
Na koniec minionego tygodnia wspólną walutę dobiła również decyzja Rezerwy Federalnej w Stanach Zjednoczonych o podwyżce stóp procentowych 0,75 pkt. proc. W efekcie stopy funduszy federalnych znalazły się w przedziale 3,00-3,25%. To nie była ostatnia podwyżka, której celem jest walka z wysoką inflacją w USA, która w sierpniu wyniosła 8,3% i była o 0,2 pkt. proc. niższa niż w poprzednim miesiącu. Ambicją FED-u jest sprowadzenie inflacji do poziomu 2%.
Bank Anglii nie pozostał w tyle i w ubiegłym tygodniu podniósł główną stopę procentową z 1,75% do 2,25%, czyli do poziomu najwyższego od 14 lat. Jednocześnie ostrzegł, że brytyjska gospodarka prawdopodobnie już weszła w recesję. Odczyt stopy inflacji w sierpniu wyniósł na Wyspach 9,9%.
Natomiast Bank Centralny Turcji poszedł pod prąd, po raz drugi obniżając stopy procentowe i to pomimo inflacji przekraczającej 80%. Widocznie uznano, że podwyżki stóp procentowych już nie działają i postawiono na aktywność gospodarczą, która słabnie z powodu zmniejszenia się popytu zagranicznego.
W ubiegłym tygodniu Szwajcarski Bank Narodowy podniósł główną stopę procentową z minus 0,25% do plus 0,5%. Jest to druga podwyżka w tym roku i zarazem druga od 2007 roku. W ten sposób Szwajcarzy pozbyli się ujemnych stóp procentowych. W efekcie nastąpił dalszy wzrost notowań franka m.in. wobec euro, które od czerwca znajdują się w trendzie wzrostowym.
Niemiecka gospodarka słabnie kolejny miesiąc z rzędu, na co ma wpływ przede wszystkim kryzys energetyczny i zakłócenia w łańcuchach dostaw. Inflacja w sierpniu wyniosła 8,8% i znalazła się na rekordowym poziomie od blisko pół wieku. Według Bundesbanku, najgorsze dopiero nadchodzi. Pod koniec 2022 roku sytuacja może być najtrudniejsza od 70 lat a inflacja sięgnie 10%. Kryzys w Niemczech będzie miał negatywny wpływ na polską gospodarkę.
Pomimo niezależności energetycznej kryzys dotyka również Norwegię. Od początku tego roku inflacja wzrosła tam z 3,2% do 6,5% w sierpniu. Bank Centralny Norwegii podwyższył więc główną stopę procentową o 0,5 pkt. proc. do poziomu 2,25% i zapowiedział kolejną podwyżkę w listopadzie.
W Polsce mamy splot negatywnych czynników: kryzys energetyczny, błędna polityka gospodarcza, spowolnienie wzrostu ekonomicznego, wysoka inflacja, osłabienie złotego, deficyt budżetowy, rosnące zadłużenie, ujemne stopy procentowe, rozdawnictwo pieniędzy, złe stosunki polityczne z wieloma krajami i Komisją Europejską, zablokowanie wypłaty środków z KPO, wojna za wschodnią granicą, kryzys uchodźczy, wewnętrzne konflikty polityczne a także pogorszenie nastrojów w wśród przedsiębiorstw i konsumentów. Wobec drastycznego wzrostu cen nośników energii dla przedsiębiorstw i ludności prawdopodobnie czeka nas inflacyjny dramat podobny, jak w Turcji. Kilkusetprocentowe podwyżki cen energii prowadzą do bankructwa firm i w konsekwencji upadku gospodarki. Polska waluta od miesięcy traci na wartości. W ubiegłym tygodniu za euro płacono średnio 4,75 PLN a za dolara 4,92 PLN. Podwyżka stóp procentowych w Szwajcarii spowodowała chwilowy wzrost kursu CHFPLN powyżej 5 zł, co pogorszyło i tak już trudną sytuację frankowiczów.
Podwyżki stóp procentowych prowadzone od roku nie zatrzymały inflacji a ich efektem są drastyczne podwyżki rat kredytów złotówkowych.
Jesteśmy na równi pochyłej i nikt - ani rząd, ani NBP, ani opozycja, ani ekonomiści nie mają pomysłu, jak wyjść z tej matni. Nie liczmy więc na nikogo lecz na siebie i lokujmy majątek finansowy w złoto i srebro, które od wieków, bez względu na sytuację, zachowują odwieczną wartość.